Alergia IgG zależna (utajona) – rozwiewamy wątpliwości

Podejrzewając u siebie alergię pokarmową, często kierujemy do się do specjalisty – alergologa. W gabinecie możemy jednak usłyszeć, że takie coś jak alergia opóźniona (IgG zależna) nie istnieje, a za alergię uważa się wyłącznie alergię szybką (IgE).
W prasie możemy napotkać relacje z testów konsumenckich i prowokacji dziennikarskich, które pokazują, że testy na IgG dają zafałszowane wyniki.
Skąd takie opinie i dlaczego niektórzy alergolodzy podważają sens diagnozowania alergii IgG?
Na to pytanie odpowie ekspert z Instytutu Mikroekologii dr Patrycja Szachta.

Dlaczego od alergologa w gabinecie lekarskim możemy usłyszeć, że nie istnieje coś takiego jak alergia utajona? Skąd to sceptyczne podejście lekarzy, którzy przecież powinni wiedzieć o alergiach najwięcej.

Wielu alergologów oficjalnie zajmuje stanowisko, że badania na alergie IgG – zależne nie mają sensu. Trzeba zaznaczyć, że powoli się to zmienia, jednak nadal, nawet wśród lekarzy, krążą pewne mity dotyczące alergii IgG. Niestety wpływa to negatywnie na ich ocenę tej metody. Za pierwszy przykład można podać mit, że IgG podnosi się za każdym razem, kiedy mieliśmy kontakt z danym alergenem i że „wszystkim wychodzi wszystko”. Nie jest to prawdą. Gdyby tak było praktycznie każdemu wychodziłaby alergia opóźniona na mleko i gluten, gdyż niemal wszyscy pacjenci mają kontakt z tymi produktami. A często okazuje się, że akurat na mleko i gluten alergii nie ma.

Jakie jeszcze błędne przekonania mogą wpływać na niechęć alergologów do badań diagnozujących alergię IgG zależną?

Można zacząć od tego, że wielu lekarzy myśli, że testy na alergię opóźnioną oceniają jedynie podklasę IgG4, co faktycznie nie dałyby żadnych miarodajnych wyników odnośnie nadwrażliwości pokarmowych. Przeciwciała podklasy IgG4 cechują się raczej właściwościami ochronnymi, zapobiegając występowaniu reakcji anafilaktycznych IgE – zależnych.

Podczas badania alergii opóźnionej bada się wszystkie podklasy przeciwciał IgG, ale przede wszystkim przeciwciała IgG1 oraz IgG3 (o właściwościach opsonizujących), a więc te odpowiedzialne za tworzenie kompleksów immunologicznych i rozwój stanu zapalnego w organizmie (występowanie reakcji opóźnionej).
Poza tym niebagatelny wpływ na ocenę testów ma fakt, że niestety jest bardzo wiele nierzetelnych testów na alergię opóźnioną, mogących dawać niewiarygodne wyniki. Faktycznie dieta stosowana w oparciu o te badania może nie przynieść pożądanych rezultatów.

A co z badaniami? Czy za dowód nie wystarczą badania dotyczące alergii IgG i jej wpływu na różnego rodzaju schorzenia?

Badania są, oczywiście i potwierdzają one taką zależność. Powstało wiele artykułów naukowych, medycznych, które są ogólnodostępne w bazie PubMed. Paradoksalnie częściej znaczenie alergii opóźnionych w chorobach takich jak np. depresja, dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, otyłość i wielu innych doceniają lekarze innych specjalizacji niż alergolodzy.
Problemem jest tu głównie brak szeroko zakrojonych badań populacyjnych, wskazujących na znaczenie alergii IgG – zależnej w reakcjach alergicznych. Problemem jest także mnogość objawów, często nie utożsamianych z alergią, i ich opóźniony charakter. Badanie reakcji IgE – zależnych są łatwe, bo objawy są oczywiste oraz szybkie.

Jednak w książkach naukowych, nawet pisanych przez alergologów, również można zetknąć się z tematyką alergii IgG; także w publikacjach autorytetów tej dziedziny medycyny.

Oczywiście, ponieważ alergia opóźniona istnieje. Alergolodzy najczęściej zajmują się alergią szybką IgE – zależną. Problem zaczyna się, kiedy stwierdza się brak podwyższonego miana przeciwciał IgE u danego pacjenta, a nadal występują typowo alergiczne, opóźnione objawy. Wtedy taki pacjent jest „wrzucany do worka” z alergią IgE – niezależną. Tymczasem bardzo często są to reakcje IgG – zależne.
O typie III reakcji alergicznej, czyli reakcji IgG – zależnej wspominają nawet takie autorytety jak prof. Maciej Kaczmarski i Elżbieta Korotkiewicz – Kaczmarska. Mechanizm opisywanej reakcji alergicznej (alergiczno – immunologicznej) opisują w książce „Alergia i Nietolerancja pokarmowa”. O tym, że warto jednak korzystać z badań na alergię opóźnioną IgG wskazuje nawet profesor Edward Zawisza, w swoim artykule „Reakcje pokarmowe – niemediowane IgE”. Dlatego też z całą pewnością nie można stwierdzić, że badania na alergię opóźnioną są nienaukowe i niczym niepotwierdzone.

Zostawmy na chwilę lekarzy. Coraz większa popularność testów na alergię opóźnioną i niejako „moda” na dietę eliminacyjną spowodowała, że w Internecie pojawiają się różne historie, które opowiadają o prowokacjach dziennikarskich czy nieudanych testach konsumenckich. Skąd to się wzięło?

Tutaj niestety trzeba powiedzieć, że zły PR alergii opóźnionej robią nierzetelne testy i panele. Po Internecie „krąży” historia o dziennikarzu, który wysłał do badania próbki swojej krwi pod różnymi nazwiskami i uzyskał dwa różne wyniki. To samo dotyczy testów, które wykonuje się samemu w domu – są osoby, które zdecydowały się zrobić test dwukrotnie np. w odstępie miesiąca i wyszły dwa odrębne wyniki. Dlatego niezwykle ważne jest, żeby decydując się na zrobienie testów na alergię IgG, sięgnąć po wiarygodne, czyli takie mające certyfikat walidacji! Tego typu testy są cyklicznie kontrolowane także pod kątem powtarzalności.
W zagranicznej prasie zostały również opublikowane badania konsumenckie (przeprowadzone w Szwecji), z których wyraźnie wynika, które testy dają wiarygodny, powtarzalny wynik – były to testy ImuPro i BioTek. Wszystkie testy robione nie w warunkach laboratoryjnych, ale w domu zostały uznane za niewiarygodne, gdyż rozbieżność wyników była zbyt duża.

Co mamy zrobić, jeśli „nasz” alergolog lekceważy nasze podejrzenia dotyczące alergii opóźnionej? Szukać do skutku takiego, który takie badania zleci i pomoże nam je zinterpretować, czy zrobić je na własną rękę?

U pacjentów z dolegliwościami ze strony przewodu pokarmowego, problemami skórnymi, nadwagą i otyłością, migreną, zespołem chronicznego zmęczenia i szeregiem innych jednostek chorobowych, których przyczyna jest trudna do ustalenia, test na utajoną alergię pokarmową może wskazać przyczynę problemu oraz umożliwić eliminację pokarmów, wywołujących reakcję nadwrażliwości.
Jeśli klastyczne metody diagnozowania i leczenia owych chorób nie przyniosły pożądanych rezultatów, warto wykonać opisywane badania, choćby „na własną rękę”.

Jeśli masz jakieś pytania dotyczące badań na alergię IgG – napisz do nas

dietetyk@alergiapokarmowa.pl

 

1. Zawisza E.: Reakcje pokarmowe – nie mediowane IgE. Alergia, 2010, 3: 47-48; 2. Kaczmarski M.: Alergia i nietolerancja pokarmowa. Mleko i inne pokarmy. HELP – MED. 2013; 3. Pawankar R, Canonica GW, Holgate ST, Lockey RF. WAO White Book on Allergy. World Allergy Organization; 2011 
image_print
comments powered by HyperComments
Jeżeli masz pytania skontaktuj się z naszym ekspertem Dietetyk Vita
artus
2014-09-11 11:56:59
Powiedzmy sobie jasno - domowy jest tylko jeden test - Food Detective http://fooddetective.pl i to o nim wspomina p. doktor. A problem leży w tym, że ImuPro po prostu przegrało na naszym rynku i robi co może, żeby zdyskredytować konkurencyjne badania. Pani Szachta nie wspomina w swojej wypowiedzi, że Food Detective jest również regularnie walidowany i sprawdzany pod kątem powtarzalności, bo to jest część procedur produkcyjnych. Generalnie wyniki uzyskane z Food Detective i badań ImuPro się pokrywają. Warto też przyglądnąć się zachwalanemu panelowi ImuPro 50, który w tak dokładny sposób analizuje różne warianty mleka, ale niestety nie bada tak podstawowych produktów jak kukurydza czy ryż. Tym samym NIE POZWALA NA OPRACOWANIE SKUTECZNEJ DIETY ELIMINACYJNEJ. Aby przebadać te produkty trzeba zakupić większy i droższy panel. Ciekawie wygląda też nazewnictwo ImuPro - sugeruje większą liczbę antygenów niż jest w rzeczywistości (np. 44 zamiast 50). Taki chwyt marketingowy :-)
Joanna
2014-09-11 13:53:54
Witamy, Co do testów - jako portal mamy swoich ekspertów i ufamy ich wiedzy i doświadczeniu. Wiemy też, że testy ImuPro, które polecamy spełniają wszystkie wymagania i standardy. Nam zależy najbardziej na rozpowszechnianiu wiedzy na temat alergii i diety eliminacyjnej. Co do rodzajów testów - nasz czytelnik ma prawo wybrać test, który jemu odpowiada najbardziej. Szukając na pewno napotyka się na różnego rodzaju testy i metody i tylko wyłącznie od niego zależy, którą wybierze. Czytelnik często trafia na nasz portal będąc już po testach dlatego porady, które zamieszczamy będą aktualnie niezależnie od metody i testów, które wybrał. Nasz portal ma na celu przede wszystkim zwracanie uwagi na problemy związane z nieleczoną alergią (szczególnie opóźnioną) oraz dawanie praktycznych rad i przepisów jak radzić sobie będąc na diecie eliminacyjnej.
artus
2014-09-12 12:55:01
Dziękuje za bezstronną odpowiedź. Zamieściłem mojego posta, bo irytuje mnie ciągłe dyskredytowanie przez Instytut Mikroekologii testów konkurencyjnych niż ImuPro. Mam wrażenie, że to główny kierunek działań marketingowych tej firmy. Zarówno testy ImuPro, jak i Food Detective oraz Food Print są testami dobrymi. Najlepszym potwierdzeniem skuteczności Food Detectiva są dziesiątki tysięcy zadowolonych Pacjentów, u których dieta eliminacyjna, oparta na wyniku, przynosi wyśmienite efekty. Zawsze pozostaje dylemat, czy wybrać test tańszy, czy droższy. Food Detective jest dostępny dla wielu osób, bo jest tani i pozwala na objęcie szerokiego panelu produktów. Tak jak wspomniałem - ma wszystkie kluczowe alergeny i parametry (swoistość, czułość i dokładność) porównywalne do testów laboratoryjnych. Ma też świetnie wyseparowany gluten ze zbóż. Niestety najtańszy panel ImuPro ma bardzo poważne braki w alergenach, więc z oferty Instytutu Pacjent musi wybrać większy i droższy panel. Warto też napisać, że np. konkurencyjne testy Food Print są wykonywane w technologii mikromacierzy, która jest o niebo nowocześniejsza niż tradycyjna ELISA. Tak więc - świat nie jest carno-biały :-)
Dr Patrycja Szachta
2014-09-15 15:47:37
Szanowni Państwo. Czytając krytyczne opinie anonimowego komentatora artus, związanego najwyraźniej z testami FoodDetective zamiast czczej dyskusji proponuję posłużyć się wynikami danych naukowych. Linki do certyfikatów walidacji testu ImuPro znajdziecie Państwo tutaj. http://www.instytut-mikroekologii.pl/portfolio/metoda-badan-imupro-alergia-pokarmowa-typu-iii/ Nie spotkałam się dotychczas z wynikami badań kontroli zewnątrzlaboratoryjnej testów firmy OMEGA, tj. FoodDetective/ FoodPrint. Szczerze mówiąc, nazwy owych testów w ogóle nie zostały przeze mnie użyte w przeprowadzonym wywiadzie...Pojawiają się jednak w komentarzu użytkownika artus, w związku z czym czuję się w obowiązku ustosunkować się do zdania komentującego. Wracam więc do pytania - Czy takie badania zewnątrzlaboratoryjne zostały przeprowadzone? Przez niezależną firmę zewnętrzną? Bo wydaje mi się, że skoro twierdzi Pan/ Pani, że wyniki testów ImuPro i FoodDetective dają analogiczne wyniki, to muszą istnieć udokumentowane podstawy owych twierdzeń? Wyniki badań wykonanych na tzw. „własny użytek” we własnym laboratorium, a nie przez ekspertów niezależnych, nie mogą chyba zostać uznane za wiarygodne, prawda? W końcu bez „podparcia się” wynikami odpowiednich badań każdy z nas może stwierdzić cokolwiek.. Jeśli jednak takowe badania istnieją bardzo chętnie się z nimi zapoznam i jeśli będzie ku temu podstawa – chętnie zrewiduję swoją wiedzę odnośnie testów na alergię IgG – zależną. Mam również pytanie czy produkcja alergenów do testów o których Pan/ Pani pisze jest certyfikowana? Czy powstały jakiekolwiek prace naukowe, wykonane na panelach testów FoodDetective/ FoodPrint? Jeśli takowe są bardzo chętnie się z nimi zapoznam.
Dr Patrycja Szachta
2014-09-16 09:58:35
Część dalsza mojego komentarza: Na podstawie prac wykonanych na testach Imupro można bowiem twierdzić o skuteczności diety wdrożonej TYLKO na podstawie ImuPro, nie zaś jakiegokolwiek innego testu – jest to zasada obowiązująca w całym świecie naukowym!(czyli nie ekstrapolujemy wyników!) Nie odniosę się do komentarzy odnośnie nazwy paneli ImuPro, czy też dygresji na temat marketingu - w kontekście podjętej dyskusji naprawdę nie jest to meritum sprawy, prawda? Podsumowując, siłą konkretnego badania diagnostycznego nie jest ani jego nazwa, ani skład alergenów na płytce, a jedynie wiarygodność uzyskiwanych wyników. Te wyniki posłużą bowiem zmianie naszego dalszego sposobu żywienia i w konsekwencji poprawie zdrowia – aby tak się stało muszą być wiarygodne. Z kolei, aby mieć podstawy do twierdzenia o takiej wiarygodności danego testu trzeba to wykazać odpowiednimi danymi. Innymi słowy – jeśli prowadzić mamy dyskusję, prowadźmy ją na argumenty. Mam szczerą nadzieję, że dyskusja taka przyczyni się do popularyzacji tematu problemu alergii IgG – zależnej.
Nietolerancje pokarmowe | Fashionelka.pl
2017-05-30 19:51:11
[…] Odsyłam Was do świetnego wywiadu z ekspertem z Instytutu Mikroekologii dr Patrycja Szachtą TUTAJ. Ta rozmowa rozwiewa wszystkie […]